że istniejesz
2007-04-17 – 14:02Kiedyś nie popełniałem błędów. Żadnych. Nigdy. Twardo trzymałem się twardych zasad. Było tak przez całkiem długi czas (inni odpuścili sobie wcześniej).
Dziś jestem bogatszy o kilka upadków, pokus, z których skorzystałem. Zasady stały się płynne. Poszedłem ze światem na kompromis i wpasowałem się jakos we współczesne tzw. normy społeczne.
Zostało jednak kilka:
Nie krzywdzić innych, nie wykorzystywać, nie odnosić korzyści kosztem drugiego, nie zdradzać, nie oszukiwać, nie szkodzić, w miarę możliwości pomagać.
Zakładam, że jesteś dobry. Zakładam, że masz dobre intencje. Że kierujesz się takimi samymi zasadami jak ja. Wiem, w dzisiejszych czasach to samobójstwo. Jednak ja naprawdę staram się tak robić. I przepraszam, że czasem widzisz w moich oczach, że nie do końca ci dowierzam. Muszę nad tym jeszcze popracować.
Staram się nie oceniać innych – zbyt wiele razy upadłem. Dlatego toleruję cię, choć twój sposób życia mnie drażni. Jeżeli drażni mnie bardziej, to spotykam się z tobą rzadziej. Staram się nie ucinać znajomości, choć czasem po prostu wstaję i wychodzę, żeby nie powiedzieć ci czegoś przykrego. Nie chcę ciebie zmieniać. Poza tym i tak jesteś na to za stary. Poza tym widzę, że dajesz sobie radę w swoim świecie. Może po prostu twój świat tak bardzo różni się od mojego, że musisz być taki. Nie wiem. Jeśli tak jest, to nie chciałbym być w twojej skórze. Ale jeśli tak nie jest, to masz przechlapane. Zwykle jesteś w stanie sam wybierać swój świat. Więc sam za to odpowiadasz.
Czasem tylko nie radzę sobie z tym jaki jesteś i wtedy zazwyczaj ucinam kontakt. Czasem wyjeżdżam. Czasem palę twoje miasto, bo nie mogę znieść świadomości, że gdzieś na świecie jesteś. Że się uśmiechasz. Że krzywdzisz. Że istniejesz.
One Response to “że istniejesz”
w sumie to samo tylko bez destrukcyjno-fatalistycznego tonu :-)
By Szymon on Apr 18, 2007