Archive for 2008
is it all for you, is it all for me? warsaw.
Friday, February 22nd, 2008Warszawa (Praga)
over there stands my angry angel and she’s frowning like hell but i’m not feeling guilty
Friday, February 22nd, 2008One shop in Warsaw (Praga).
the dreams in which i’m dying are the best I’ve ever had
Friday, February 15th, 2008do twarzy ci w twoich zmarszczkach
w twoich rysach na charakterze
i bliznach po przegranych walkach
Choose a fucking big television, choose washing machines, cars, compact disc players and electrical tin openers.
Wednesday, February 13th, 2008Podglądam nieznajomych, którzy podróżują. Słońce, palmy, miasta, zwierzęta, ludzie, kolory. A to przecież tylko namiastka. Brakuje zapachów, smaków, dźwięków. Stationary travelling. Zapalam kadzidełko. Tęsknię, wspominam, marzę. Zbieram siły.
W ten weekend kolejna podróż. Kolejna zaliczona razem stolica. Varsovie. Ciekawe co czeka nas tam. Trzeba pielęgnować w sobie szaleństwo, bo inaczej skończymy jako banda zgorzkniałych staruszków.
Choose Life.
spokój więzienia czy strach na wolności?
Saturday, February 9th, 2008coming out of my cage and I’ve been doing just fine
Saturday, February 9th, 2008My photoreport on the Tomek Niewiadomski’s vernissage – “Nihon” in Galeria65 in Warsaw. Links: pl/en.
nihon
Monday, February 4th, 2008czyli TomaszNiewiadomski@Galeria65
[Update 6.02.2008] Jak się okazało, ta ładna pani (zdjęcia 5,6,7,10), której buty bardzo mi się podobały, to polska celebrity Halina Młynkowa. Czerwone korale…..
i got good at feeling bad and that’s why i’m still here
Sunday, February 3rd, 2008you only get one shot, do not miss your chance to blow
Wednesday, January 30th, 2008forget about your dreams
choose the unimportant
sell your soul
buy a new watch
better 1 day like a Lion then 100 like a …
Tuesday, January 29th, 2008Brussels, 25-27.01.2008
taking your order he will look away, he doesn’t have a thing to say
Monday, January 21st, 2008Prague, Gruyère, 4x Paris.
[update: 2008-01-29]
One more from Paris.
all these days I spend away i’ll make up for this I swear
Saturday, January 19th, 2008imagine you go away on a business trip one day and when you come back home, your children have grown and you never made your wife moan
Thursday, January 17th, 2008Why don’t we go there again and stop every time we cross the bridge? Or fly away to somewhere new. Cause there are bridges almost everywhere. ;-)
sprawdź czy działa miecz, wracamy inną drogą
Wednesday, January 16th, 2008I need a weekend already!
i wish that could be me but its just not possible
Tuesday, January 15th, 2008Today I made a new page on this blog – “Inspirations“. These are some random links which enable me travel around a world or walk in somebody else’s shoes without even moving my lazy ass out of home (or office). Enjoy.
PS. I had to do some programming for that… so let me know if something doesn’t work right… You know, I am not so good with computers and this stuff.
biorę co rozda życie Made in Polska
Saturday, January 12th, 2008[Paris, 2-6.01.2008]
A jeśli spytasz mnie jak pamiętać to chcę, odpowiem ci, że właśnie tak, kilka przypadkowych zdjęć, zwykłych spojrzeń, rozmazana świadomość i kilka pełnych zachwytu chwil. Że my, że wtedy, że tam.
everybody knows these are rock hard times
Saturday, January 12th, 2008[Jura, France, 2007-12-30 – 2008-01-01]
put out that smoke and breath some air, get a new name and cut your hair
Saturday, January 12th, 2008[Lyon 26-30.12.2007]
when you find your way back down (in one piece) then I’ll just be waiting here (right here)
Wednesday, January 9th, 2008good times in Brussels
usunięty ząb i Tomek jako Walentynka w barze w czerwonej dzielnicy
Pink Idiots Inc. i pożegnanie z Brukselą
Błękitny Wieloryb
Meksyk i Cafe Wolność
Stockholm revisited
Roskilde Rock&Roll
the wildest people they ever hoped to see
Indie i kurczak curry, houseboat, i książka, której nie dostałem
włóczęga, stagnacja i przeczekanie, klatka
little earthquakes
człapu-człap w rakietach śnieżnych
To był dobry rok. Ciekawy na pewno. Więcej górek niż dołków. Masa zupełnie nowych i pierwszych doświadczeń. Więcej prawdziwych uśmiechów niż nieszczerych wiadomości. Więcej kilometrów na drodze do celu niż niepotrzebnych jazd tramwajem. Przynajmniej takie mam wrażenie.
Witaj 2008. Obiecuję nadal żyć mocniej. I kroczyć drogą w nieznane i nieprzewidywalne.
i wish we could open our eyes to see in all directions at the same time
Saturday, January 5th, 2008This city is like a volcano. Paris, Paris…