i są pytania, i są wciąż rozmowy, ważne, choć tylko hotelowe
2010-12-15 – 00:44boję się dokąd zaprowadzi mnie to życie. te małe rzeczy, które robię. to ciągłe łamanie reguł i płynięcie pod prąd.
bo to wbrew pozorom nie jest łatwe. niby zamykam się w tych czterech ścianach co wieczór. ale też każdego dnia muszę z nich wyjść. powiedzieć “buenos días” do portiera. ¨!Hola, joven!¨ odpowiada. i wychodzę na tę ulicę. gdzie każdy samochód jest twoim wrogiem.
bo w mojej naturze jest ostrożność. mierzenie każdego kroku. ciągła obserwacja tego co dzieje się wokół.
ale to też trzyma mnie w ramach. bo gdyby było zbyt łatwo, to mógłbym zabłądzić i się zgubić.
niektórzy obcokrajowcy wpadają tu w pułapkę zamykania się w czterech ścianach. poruszania się tylko w zamkniętych enklawach. ja jestem gdzieś pomiędzy.
ale ten świat jest jak patrzący na ciebie duży pies. jeśli pokażesz mu odrobinę słabości, to rzuci się na ciebie i odgryzie ci ręce i nogi. więc musisz iść naprzód nie dając po sobie poznać, że trochę się boisz.
to jest uzależniające, ten kop adrenaliny na każdym kroku. ale czy zdrowe?
Pojechaliśmy z Gabichą do Cochabamby. Choć miasto duże, to jednak czuć w nim powiew prowincji. Jest cieplej. Jest więcej powietrza. I dobrze tu karmią. Cochabamba była pierwszym miastem w Boliwii (na świecie?), które rozpoczęło rewolucję przeciwko McDonaldowi. I tę rewolucję miasto wygrało, ba, McDonalds całkowicie wyniósł się z Boliwii. Bo ludzie lubią tu dobrze zjeść. Zupa z orzechów. A jak zamawiasz porcję czegokolwiek, to dostajesz tyle, że możesz nakarmić 2-3 osoby. Niebezpiecznie. Ale w coś trzeba inwestować. ;)
I są rozmowy między nami. Czy się tu nie przenieść kiedyś. Bo cieplej, przyjemniej, ale też bardziej prowincjonalnie.
Bo to może o to chodzi. Mieć 3 miejsca gdzie się chodzi na lunch. Ulubioną kawiarnię. Spacer wiaduktem do multikina.
Myślimy. Kiedyś. Myślimy. Czy byłoby tu lepiej? Czy to tylko chęć przecierania nowych ścieżek. Czy to nieśmiałe marzenie o trochę cieplejszym klimacie, trochę wyższym ciśnieniu powietrza, nowych smakach, przygodach, barach, mieszkaniu jakimś większym… Myślimy. Może trzeba będzie wymyślić jeszcze kilka powodów. Ale ciii.. szaaaa..