Czy my tu chcemy demokracji?
Wednesday, January 23rd, 2013Ten kraj się rodzi. Indianie jednoczą się. Plemiona rozproszone po wielkich połaciach kraju komunikują się przez telefony komórkowe. Zasięg pokrywa już nie tylko wielkie miasta, ale też wioski, a nawet pustynne drogi. Co prawda nie mamy jeszcze Ikei i Mediamarktu, ale mamy Burger Kinga z darmowym WIFI. Mamy też internet, i już za 60 USD/mc można mieć łącze na którym śmigają youtuby w niskiej rozdzielczości.
Indiańska wioska rośnie w siłę, to teraz tak naprawdę powstaje to państwo.
Ale to broń obosieczna. Są w kraju nastroje. Jest opozycja. Poza państwowym są także prywatne kanały telewizyjne. Nie zawsze można ludziom przekazać wszystko tak jakby życzył sobie rząd.
Prezydent mówi językiem prostym, tak żeby większość prostych ludzi go zrozumiała. Z czego szydzi ten niewielki procent ludzi, ktozy uważają się za nie-prostych.
Prezydentowi podoba się władza, podoba do tego stopnia, że powoli acz metodycznie przejmuje kontrolę nad izbami parlamentu, ministerstwami, sądem najwyższym. Prostym ludziom pozwala sądzić w wioskowych sądach zachowując wioskowe tradycje. Ale ponad tym wszystkim buduję strukturę państwową, ekonomiczną, wojskową. Prezydent z wielkim rozmachem realizuje kolejne projekty: elektryfikacji, budowy dróg, wystrzeliwuje satelitę, wojsku kupuje helikoptery. A wszystko to sygnowane jego twarzą. Prezydent przymusowo nacjonalizuje kluczowe zakłady (telekomunikacja, dostawcy elektryczności). W stolicy strzelają w górę kolejne wielopiętrowe budynki. W środku miasta stoi wielki bunkier – Ambasada USA (kolejność ewakuacji: pracownicy ambasady narodowości USA, zwierzęta domowe pracowników, pracownicy instytucji, obywatele USA). Organizacje międzynarodowe pompują w kraj pieniądze na rozwój. Zaczynają być eksploatowane największe złoża litu na świecie. Liście koki zbierane są cztery razy do roku. Rodzą się lobbiści. Benzyna jest w 50% procentach dotowana, a 90% procent pojazdów przeznaczonych jest do transportu publicznego (prywatnego). Pojawia się klasa średnia. Egzekwowane są podatki. Największy operator lotniczy to Wojskowe Linie Lotnicze. W dżungli zbierane są migdały i produkowany jest marcepan. Są zespoły rokowe, ale też undergroundowe knajpy gdzie codziennie od północy do rana grana jest tradycyjna andyjska muzyka. Obchodzony jest dzień morza, mimo że dostęp do niego kraj utracił 120 lat temu.
Każda z tych historii to temat rzeka.
A ja i tak wolę amerykańskie seriale i parillady.