Jestem informatykiem. Żyję bez większych stresów. Nie boli mnie kręgosłup ani szyja, nie cierpię na bezsenność ani wrzody. Znalazłem jakiś swój balans pomiędzy tym co chcę, mogę i potrafię. Wciąż uczę się świata i poznaję jego nowe zakamarki. Wciąż odkrywam, zaglądam za kolejną górę, kolejną linię kodu matrixa. Jestem szczęśliwy z tego co mam. Mam kilka niezbyt wygórowanych marzeń. Niestety raczej kosmonautą nie zostanę, ale radzę sobie z tą myślą. Żyję w fajnych czasach w fajnym kraju. W miarę lubię to co robię i robię to w miarę dobrze. Mam 4 kapelusze. Dla jaj kupiłem sobie kowbojskie buty, ale ich nie noszę. Jestem rezydentem, ale wciąż używam polskiego prawa jazdy. Jestem na tym etapie zasiedzenia, że mogę już uzyskać obywatelstwo. Będę Boliwijczykiem. I też będzie zajebiście.
I am ready to pay off your trust. Because love is a game calculated to lose. And I have a lot of debts to pay off. The good news it all goes to you.
For you I am ready to lose a few more times. Lose the things I could have. Lose the places I should had seen by now.
I’m not cashing out. I’m doing my best to stay at your table. I’m doing my best to keep it running. Because it feels so good to be where I am and do what I do.
Recepta na szczęście:
– duży element przygody
– szczypta pimięty
– kilka kropel wenezuelskiego rumu
– czekoladki z nadzieniem z daktyla
Położyć na ruszcie i zalać piwem.
There is a story behind every story. How it really happens. Everything that you see, you have no idea how it happened to me.
Radzenie sobie ze stresem, to sprawa bardzo indywidualna. Każdy z nas wyrabia własne nawyki. Niektórzy dostają wrzodów na żołądku od samego myślenia o tym, co mają zrobić jutro, pojutrze, za miesiąc. Inni dostają wrzodów na żołądku od alkoholu. Nie potrafimy tego wyłączyć. Główka pracuje 24h na dobę. Wciąż jakieś zmartwienia. Samochód trzeci raz w miesiącu do mechanika, skąd ja wezmę na nowe opony, dziecko znowu przeziębione, a w pracy nieskończony projekt. Nawet jak jedziemy na wakacje, to nie potrafimy się wyłączyć. Sprawdzane na telefonie maile z pracy. Nie uciekłem od tego. Żyję w dokładnie takim samym stresie. Dolicz do tego ciągłe zderzenia z kulturą, trudności językowe, ciężki zegarek na ręce i 15 dni wakacji w roku (plus dni wolne od pracy). To uzależnia i daje kopa. Nigdy nie masz dosyć. Wciąż chciałbyś więcej. I brniesz, i chcesz więcej, mocniej, aż w końcu wysiada Ci pukawa.
I tu powraca problem marzeń. Za czym tak gonisz? Co nakręca Ciebie by tak się tym wszystkim przejmować i spinać? Czy Twoje Życie to wciąż część jakiegoś większego projektu, czy tylko pracujesz, by móc uregulować rachunek za swoją egzystencję?
Za każdą pokazaną historią jest 20 historii nie pokazanych. Jak znalazłem się tu gdzie jestem i dlaczego robię to co robię.