Archive for 2018

dźwięk mytych szklanek

Wednesday, June 20th, 2018

[Azerbejdżan, Baku, 2016]

I znowu słyszę znajomy dźwięk mytych szklanek. Zaciągam nargile i puszczam kłęby białego dymu. W pewnym sensie historia zatacza koło.

Ulice trochę jak z Moskwy, trochę jak z Turcji, trochę jak z Iranu. Odmalowane centrum miasta, ale trochę dalej obdrapane budynki. Mocne parcie do przodu, zamiast naprawić stare lepiej postawić nowe. Ludzie przyzwyczajeni do nicnierobienia. Masa biurokracji.

Więc polej mi herbatę, bo na dziś skończyłem. To jest moja chwila wytchnienia. Pogadam ze znajomymi, a jeśli zdarzy się, że siedzę sam, to pogapię się na ludzi chodzących po placu. Po dla mnie dzisiaj tu kończy się świat. I dziś nie muszę już nic odkrywać ani niczego się uczyć. Na dziś skończyłem.

Historia zatoczyła koło. Czy to wciąż start-up, czy już korporacja nie wiem, lecz dzielnie kroczę w jej pierwszym szeregu. Bo to tylko kolejny pociąg do kolejnej stacji.

Ziewając idę spać.

when I’m wiser when I’m older

Friday, April 20th, 2018

You will not be wiser when you’re older. So wake up early. Just play the game, but don’t overplay it. Take it easy every now and then. And squiz those lemons you thought were untouchable. Cause someone has to squiz them.

2016 – One year without summer: https://open.spotify.com/user/12138036432/playlist/3taN26eFxeKJ5etXNFANYW?si=NLcYO1r2QpeiExYsiTsZLg

Untitled #37

Wednesday, April 18th, 2018

Zobacz to w naszych zmęczonych oczach. Twarzach zaznaczonych przez europejski wyzysk. 30 dni wakacji na rok. Z widokiem. Bo życie w Europie jest ciężkie, dlatego na wakacjach… Do you want to dance?… And I said yes…!

Starzejemy się. Chcemy być bogatymi Niemcami co jeżdżą na wycieczki na emeryturze. Ja to właściwie zacząłem być takim emerytem w 2008. Skończyły się hardcory, zaczęły się wycieczki. Piwo i empanady. Zamiast walki o życie w dżungli autostopem.

Zrozumieć kim jesteś. Największa zagadka życia. Ale czy nie jest tak zawsze? Zaprzyjaźniona Rosjanka z Talina (tak), powiedziała mi ostatnio: “nieważne czy to mężczyzna, czy kobieta. to zawsze jest nieprzeniknione. TA DRUGA ISTOTA.”

Jestem kobietą twardą. Wam to przychodzi łatwo. Ja będę taka jak wy.

Jesteśmy stąd. Przesiąknięty Boliwią. 5 lat na emigracji. Część mnie zawsze będzie tęsknić za tym co tu. Czasem zacisnę zęby. Bo to słodko-gorzkie wspomnienie. Tęsknota za karierą. Za korporacją. Od tego nie da się uciec. Pokaż mi Twoje KejPiAje, durniu! Jak uwięziony łabędź.

Po weekendzie w butik hotelu stwierdzam jedno. Jestem zajebisty w paleniu w piecu. Lata doświadczenia w paleniu liści na święto zmarłych nie poszły na marne. Wpiszę w CV. Zajebiście palę w piecu. Zwłaszcza w pięciu. W hucie.

30 dni wakacji. Do końca reszty mojego naszego życia. Będzie spoko. I’łł change my name.

Mógłbym to ciągnąć dalej, ale potem są tylko sny. Ogień płonie. Choć drewna mało.

A mojemu bratu Kajetanowi miłej podróży przez Australię. I jeszcze porada: bo najgorzej to jest przedwcześnie wrócić. https://www.facebook.com/kochanscy/

Getting lost will help you find yourself.

Tuesday, April 17th, 2018

[Copacabana, Boliwia, 2018-04-16]

Jestem w Boliwii. Tak się złożyło. W przerwie między jednym a drugim zawodowym piruetem. Palę w piecu w hotelowej cabañii z widokiem na Titicaca. Najedzony pstrągiem po diabelsku, połową połowy wegetariańskiej lasañii, i big naleśnikiem z owocami i lodami.

Jestem z żoną w skomplikowanej relacji. Ale czasem udaje się zgrać, że będziemy w stanie relatywnego spokoju znanym również jako “siódme niebo”.

Emma mówi, że jestem hipster. A my przecież w skali hipsterstwa w Berlinie, to gdzieś w okolicach 4iPół / 10.

Co pcha nas z miejsca na miejsce? Przecież byliśmy tu bardzo szczęśliwi. Czemu więc wciągnęło nas znowu to życie europejskie. Trudniejsze? Wyczerpujące? Czekanie do emerytury?

I co teraz? 2 domy po dwóch stronach świata. Czy tak można żyć? Co ludzie pomyślą.

Bo to właśnie takie rzeczy myśli się na wakacjach po trzyciestce.

kochanie, dzisiaj zwolniłem się z pracy, wiedz o tym, że nie dali mi szansy, musiałem odejść, wyjść za drzwi

Thursday, March 22nd, 2018

[Berlin, Deutschland]

Jak wygląda życie podróżnika po powrocie do domu? Jakiego domu? Porozrzucałem siebie po tych wszystkich barach, lokalach i okazjach do wynajęcia. A gdyby tak, zacząć od nowa, zacząć jeszcze raz. Nowa przygoda, na nowym kontynencie – Europie.

Się porobiło, brak granic, pary mieszane multikulturowe, pary niemieszane, cóż za zamieszanie. Trzeba znowu się zgubić, żeby móc się znaleźć.

Niemcy, wczesny 2015sty. Przyjeżdżam do Flensburga. Dom czeka na mnie. Stara kamienica, podłogi z drzazgami, stare meble kupione w sklepie dla biednych-zaradnych. Jest stara praca, nowa przygoda. Nowy szef, nowy kolega. Jeden bardzo zły, drugi bardzo dobry – jest balans we Wszechświecie. G studiuje, pod koniec najpierw wybywa do Szkocji, potem do Tanzanii. A ja na szczęście trochę do Galicji, tam przynajmniej mogę się dogadać, ostrzyc i najeść. Czasem do UK, gdzie traktują mnie jak robola z Polski, mimo że tak naprawdę doglądam pracę nocnej zmiany Brytyjskich kontraktorów. Niemieckiego uczę się bezskutecznie. Opór mózgu i otoczenia.

Późny 2016. G kończy studia. No to robimy akcja Berlin. Dużo knajp wegetariańskich i nie patrzą krzywo na brązowych. Bo wpierdol. ;) Akcja nauka, akcja nadrabiamy w informatycznej karierze. Bo w Berlinie romi się małe El Dorado i start-up-owy mini-heaven. Tyle rzeczy, żeby się nauczyć, meetupy, opinie, cloud’y, życie w biurowym centrum, opustoszałym ścisłym centrum. Ciśniemy cytrynki, doimy krowy, chłoniemy wiedzę. Zupełnie inna jazda. Czemu? Przecież nie można całe życie być vagabundą. No może tylko do 40stki.

No i dziś. Zrezygnowałem z drugiej pracy w Berlinie. Bo potrafię odróżniać dobro od zła. Bo fail fast. Bo życie to podróż, i jak gdzieś Ci się nie podoba to zmień miasto.

Historia zatacza koło. Z fabryki na prowincji w Niemczech do stolicy niegdyś podzielonej murem. Najlepszy kebap na świecie. Międzykulturowy miszmasz. Lubię to.

Spragniony nowych bodźców, próbując nie uschnąć od środka, próbując pielęgnować pasje i nie biedować.