dżuma w Santa Fe
2009-02-10 – 00:08[Santiago de Chile, Chile]
39-stopniowa gorączka w 30 stopniowym upale nie jest rzeczą fajną. Więc poszedłem na ostry dyżur w prywatnej klinice gdzie najpierw przemiła i śliczna pielęgniarka zmierzyła mi temperaturę (mimo, że mówiłem, że wczoraj i dziś rano miałem 39) i tętno, a potem przemiła i śliczna pani doktor zajrzała mi do gardła i stwierdziła ostrą infekcję bakteryjną. Było wesoło, bo musieliśmy się trochę gimnastykować, żeby się porozumieć po hiszpańsko/angielsku. W ten oto sposób wylądowałem na antybiotyku, co oznacza przymusową abstynencję przez najbliższe 10 dni. Do dupy takie wakacje.
Zacząłem lekcje hiszpańskiego. Czyli przez najbliższe 2 tygodnie czeka mnie “stabilizacja”. Mam nadzieję odnaleźć “swoje” ścieżki w tym mieście.
4 Responses to “dżuma w Santa Fe”
Byś chociaż zdjęcie pani doktor cyknął :/ Ech, no to zdrowiej koluniu :)
By Lesiu on Feb 10, 2009
powiedziałabym – niezły fuck up w krainie chilijskiego wina…
By Kasia on Feb 10, 2009
tak sie sklada, ze cierpie te same katusze obecnie w Ekwadorze ;) powrotu do zdrowia zycze i do zobaczenia gdzies na szlaku !
By dajans on Feb 11, 2009
dajans, no to słabo, powrotu do zdrowia życzę, i byćmoże do zobaczenia.
By Szymon on Feb 12, 2009