u nas w Boliwii
2012-11-21 – 17:55Dziś w Boliwii odbywa się censo, czyli spis ludności. Co to oznacza w praktyce? Zakaz ruchu samochodów i pieszych od 00:00 do 18:00. Oczywiście dzień wolny od pracy. Poza tym jak zwykle prohibicja, ba, nawet zakaz spożywania alkoholu we własnym domu. W praktyce? Wczoraj wieczorem z zapasem browarów udaliśmy się do Mamy Gabichy. Mięsko też zostało zakupione. Więc rano śniadanko (koło 10tej). Ankieter przyszedł w samą porę, około 13stej. Zadał nam kilka fajnych pytań. Kto jest najważniejszy w tym domostwie? Z czego zrobione są ściany? Czy dach pokryty jest słomą czy liśćmi bananowca? I sobie poszedł. Więc my zaczęliśmy grillowanie. Tak się składa, że dziś urodziny ma mój Tata, a także Naleśnik i Natalia. Wszystkiego najlepszego (załączam zdjęcie browara w tej intencji).
A co to oznacza w praktyce? Parillada (czyli po naszemu grilowanie, choć grilować tak jak w Ameryce Pd., to wy w Polsce nie umicie):
El Kosmito obchodził okrągłą rocznicę (kilometrocznicę):
…więc należało mu się trochę miłości. Z tej okazji (i nie tylko) zabrałem go więc na ulicę, która mnie zafascynowała. Ulicę Mechaników, ludzi, którzy pomogą ci rozwiązać każdy twój samochodowy problem. A najlepsze jest, to, że robią to na miejscu i za niewielkie pieniądze. I pozwalają ci patrzeć, jak młotkiem i łomem naprawiają problem przekrzywionej kierownicy na przykład. :) Tak mi się spodobało, że byłem tam w ostatnim tygodniu 3 czy 4 razy.
A na zakończenie jedna historia z naszej wycieczki (550 kilometrów boliwijskiej drogowej żeglugi). Otóż jedziemy sobie we troje (bo Gabicha jeszcze była w Europie) i mijamy parkę z dzieckiem na plecach. Więc się zatrzymujemy, a co tam, w końcu dobrzy z nas ludzie, mimo że biali. Auto małe, więc mówimy, słuchajcie tylko matka z dzieckiem, a chłop niech idzie z buta drogą. Ale potem serce nam zmiękło i chłopa też wzięliśmy. I ciasno trochę było. No to jedziemy dalej, a tam jakiś rozkraczony motor. Chłop mówi “zaczekaj chwile, to moje ziomki, co po mnie wyjechali, pójdę się z nimi rozmówić“. Ja mówię “dobra, ale masz 2 minuty“. No to chłop pędem do motoru, i wraca… z kolejnym dzieckiem i wielkim workiem, który wrzuciliśmy na dach. Pośmialiśmy się i pojechaliśmy dalej wesołą gromadką.
zagadka – wskaż, kto na załączonym zdjęciu pochodzi z miasta, a kto nie.
2 Responses to “u nas w Boliwii”
Dzięki ;) i na zdrowie! :)
By Natalia on Nov 22, 2012
“czyli po naszemu grilowanie, choć grilować tak jak w Ameryce Pd., to wy w Polsce nie umicie”
Porownujac z Argentyna, to sie zgadzam (znaczy narazie tylko w Arg mieszkalam/mieszkam). Aczkolwiek wtedy, kiedy z Polski wyjechalam, to grill w ogole nie istnial :)
Ale i tak lepszy w porownaniu z USA :) A i cocina en Bolivia lepsza :)
By futrzak on Nov 26, 2012