they think of me and my wandering but i’m never what they thought

Monday, April 13th, 2009

[Iguazu Falls – the Brazilian side, Foz do Iguaçu, Brazil]

Foz do Iguaçu, Iguazu Falls

Foz do Iguaçu, Iguazu Falls

Foz do Iguaçu, Iguazu Falls

Foz do Iguaçu, Iguazu Falls

Foz do Iguaçu, Iguazu Falls

“Poor Niagara…” wyszeptała prezydentowa Roosevelt, gdy pokazano jej te wodospady.

autoportret w kafelku

Wednesday, April 8th, 2009

[Foz do Iguaçu, Brazil; Ciudad del Este, Paraguay]

kafelek

Z cienkim portfelem w kieszeni i paszportem w gaciach pojechałem miejskim autobusem za 5zł z Foz do Iguaçu do Ciudad del Este w Paragwaju (fajny pomysł nazwać miasto “Miasto Wschodu”). Jak zwykle autobus nie zatrzymał się na granicy, ale co tam, zaczynam się przyzwyczajać. Zaraz po przekroczeniu mostu nad rzeką Paraná wysiada się na ulicy, która jest jednym wielkim targowiskiem, gdzie możesz kupić obok siebie: latarkę, wędkę, kapelusz, PS2, Najki, majtki, zegarek, okulary słoneczne, laptopa, aparat… Z jednej strony chodnika chamskie stragany a z drugiej wejścia do sklepów z elektroniką. A przed sklepem czasem pan strażnik z shotgun’em albo koltem. Normalnie dziki zachód. A wracając znowu bez pieczątek, tylko do autobusu wsiadł pan starszy celnik, rozejrzał się i wysiadł w myśl zasady “stać cię na autobus, to znaczy, że nie przemycasz za dużo”.

PS. Canon 5DM2 (body) – 2800USD bez tagowania (a na amazonie 2700USD). Nie, nie kupiłem.

so never refuse an invitation, never resist the unfamiliar, never fail to be polite, and never outstay your welcome

Wednesday, April 8th, 2009

No to jestem w Brazylii. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Podmiejski autobus na trasie Puerto Iguazu (Argentyna) – Foz do Iguaçu (Brazylia) zatrzymał się na granicy po stronie Argentyńskiej (gdzie dostałem pieczątkę, a nawet dwie z napisem SALIDA = wyjazd), nie zatrzymał się za to na granicy Brazylijskiej (bo ci mają wyjebane, a większość przejeżdżających, to i tak lokalesi albo turyści wjeżdżający tylko na jeden dzień żeby zobaczyć wodospad z drugiej strony). No to dojechałem (7km) zaczekinowałem się w hostelu i z powrotem na granicę tylko po to, żeby podbić sobie paszport pieczątką wjazdową, która może przydać się później. No ale luz, ot nieporozumienie, jakich co dzień w podróży doświadcza się wiele.

W każdym razie jestem w Brazylii. Przejechałem tylko jakieś 7 km, a mimo tego już widać zmiany. Inny język, waluta – oczywiste. Ale też inni ludzie (więcej ras, są biali-biali, czarni, a nawet azjaci). A w supermarkecie dużo więcej dziwnych owoców. Muszę się zatem opalić, ściąć fryzurę włóczykija (pielęgnowaną od czasu zgolenia na łyso) i mogę próbować wtopić się w ten kolorowy tłum.

Czasem czuję, że te wszystkie porozrzucane puzzle składają się do kupy, zaczynają pasować. Geografia, historia, języki, kultura, że zaczynam rozumieć coraz więcej zależności w tej globalnej wieży Babel.

A tymczasem znajoma dała znać o możliwości wynajęcia pokoju w mieszkaniu studenckim (lokalesi) pod Rio. Przemyśluję.

Never refuse an invitation? Never resist the unfamiliar?

on the freaky side of town don’t let me wander too far

Tuesday, April 7th, 2009

Argentynę żegnam w Puerto Iguazu, dokąd przyjechałem obejrzeć olbrzymie wodospady. Żegnam w basenie wśród palm po zapadnięciu zmierzchu, patrząc w gwiazdy, gdy z głośników leci Manu Chao. Żegnam piwem na ławce z lokalnym żulem, z którym nawet jakoś tam się potrafiłem dogadać po hiszpańsku (tak to jest jak się ma wspólne zainteresowania). Żegnam Cerveza Quilmes, i Bife de Chorizo, i inne wynalazki typu Choripan, i ulubione Empanadas con Carne.

Przede mną Brazylia. Jutro przekroczę granicę, żeby zobaczyć rzeczone wodospady “z drugiej strony”, a pojutrze jadę pod Sao Paulo w odwiedziny do Rafaela. Jak zawsze mam dreszczyk emocji przy odwiedzaniu kraju, w którym mnie jeszcze nie było. Inny język, ludzie, zwyczaje. I znowu będę musiał rozgryzać co jest co, kto z kim, co z czym, i co i jak.

tym razem o piłce

Monday, March 30th, 2009

Na piłce nożnej się nie znam, czasem obejrzę jakiś finał w TV, ale generalnie wisi mi to. Na meczu byłem raz, Polska-Belgia w Brukseli w belgijskim sektorze, nie powiem, nawet fajnie było. Więc z góry przepraszam ekspertów, że zabieram głos w temacie, na którym się nie znam. Ale…

W Ameryce Południowej futbol jest ważny jak nigdzie indziej. No i wczoraj podczas hostelowej posiadówy temat piłki został oczywiście poruszony. I dowiedziałem się, że Maradona trenuje reprezentację Argentyny. I już sam fakt powinien być wystarczającą motywacją dla grających w reprezentacji piłkarzy. Duma i chęć walki, bo przecież trenuje ich Maradona.

Dowiedziałem się także jaka jest różnica pomiędzy reprezentacją Argentyny i Brazylii. Otóż Brazylia wygrywa ze wszystkimi oprócz Argentyny. Zaś Argentyna przegrywa ze wszystkimi, oprócz Brazylii.

I cytowali Maradonę, który jak wiadomo w pewnym momencie życia z dragami za bardzo się zaprzyjaźnił, ale wyszedł na prostą, nie stracił autorytetu i nadal jest tu bogiem piłki, jak to w swojej mowie na koniec kariery powiedział, że futbol może być brudny, jednak na samej piłce plamy nigdy się nie pojawiają. I tylko to się liczy – czysty duch, czysty sport.

Jaki z tego wniosek? Pomyślałem sobie o naszej reprezentacji i naszym importowanym zagrzewaczu do boju – Leo Beenhakkerze i o narodowych zrywach kibiców, gdy pojawia się gwiazda typu Małysz. Albo o zachwytach, gdy Kubica zajmuje “dobrą szóstą pozycję”. I co odpowiedzieć, gdy pytają jaki jest nasz sport narodowy? I bardziej ogólnie, czym się szczycimy, co jest dla nas ważne, co nas łączy i napawa dumą? Ile można piać do hasła “Wembley’73”? Wcześniej przynajmniej Papieża mieliśmy, dziś Wałęsa jest drwiną, Szymborska żyje, ale jakoś do niej mi daleko… Chyba nie mamy takiej żywej gwiazdy. Czy o kimś zapomniałem? Boruc? Czerkawski? Podolski? … ja przepraszam… nie mam pomysłu.

Z góry przepraszam wszystkich fanów sportu, polskiego futbolu, Małysza, Kubicy, w ogóle wszystkich przepraszam.

A z trzeciej strony, kto powiedział, że musimy mieć gwiazdę? Może wystarczy nam 1000 lat tradycji, przyjaźń z mocarstwem północnoamerykańskim (i ich tarcza rakietowa) i rozejm z mocarstwem zachodnioniemieckim?