i was right to mark your cards

2010-10-03 – 18:30

rurre

Rurrenabaque, Bolivia, Lipiec 2010

no one else sees you my way

2010-10-03 – 00:03

tak się bawią kozacy w stolycy… eee… w stolycach…

2010-10-01 – 22:01

my widzieliśmy ich tak:
Video chlanie

a oni nas tak:
video chlanie

video chlanie

video chlanie

Niezła biba była. Choć odlegli od siebie o 12 stref czasowych, to jednak wciąż bardzo bliscy. Kochane tamtaramy i Ewa Kamila. Na żywo z Kuala Lumpur w moim komputerze. Pięknie było. Pierwsze interkontynentalne chlanie obieżyświatów zakończone sukcesem.

Przez moment dołączył z Buenos Aires także Mariusz, ale się zmył szybko, bo spieszył się na samolot.

[zdjęcia: w 75% Ewa Kamila]

w oczach mieć cały świat, podróżować wolnym, nie liczyć lat, wiedzieć, że tam gdzie ja, jest mój dom

2010-09-30 – 21:05

chatka w amazonii
[Pucarquillo, Pevas, Perú, Amazonia]

Wywiad w drodze – Daria i Tomek

2010-09-29 – 20:52

Rozpoczynamy sezon na parki, Daria i Tomek to internetowi nieznajomi, którzy dołączyli do naszego projektu wywiadu w drodze. Młodzi są i pojechali daleko. Ich wypowiedzi też mi się wydają trochę młode (nie wiem, czy to może ja mam skrzywienie jakieś, że stary jestem i w ogóle po przejściach). W każdym razie zapraszam do zapoznania się z ich punktem widzenia.

1. Trzy kraje bez których nie wyobrażasz sobie podróżowania.
Trochę dziwne pytanie. Nie ma kraju bez, którego nie wyobrażamy sobie podróżowania.
Na pewno nie będzie tu Polski bo po niej obydwoje mało podróżowaliśmy co mamy zamiar za jakiś czas nadrobić.
Zobaczyliśmy na razie niewielki ulamek tego świata a nasze 3 ulubione kraje to:
Indie, Turcja, Bośnia i Hercegowina

Jesteśmy świeżo po podróży do Indii, które wręcz pokochaliśmy.
Intensywność zapachów, kobiety w kolorowych sari, hałaśliwe riksze, niesamowite smaki, krowy leżące na ulicy w centrum miasta i wiele innych rzeczy, których nie sposób wypisać. To wszystko sprawiło, że Indie są naszym numerem jeden. Żałujemy, że te 1,5 miesiąca już minęło ale wiemy, że kiedyś wrócimy tu na dłużej.

2. Co jest dla Ciebie najważniejsze w podróżowaniu?
Kochamy podróże za to, że każdy dzień, każda minuta wygląda inaczej. To wyrwanie się z codziennej rutyny i nudy, które paraliżują umysł. W podróży czujemy się jak wypuszczone z klatki ptaki, szybujące gdzieś nad głowami innych. Poznajemy nowych ludzi, zdobywamy doświadczenia i żyjemy pełnią życia. Podróżując uwielbiamy obserwować. Wszystko od natury nas otaczającej po pojedynczą jednostkę na ulicy. Lubimy też mieć kontakt z lokalami. W krajach takich jak Indie czy Turcja to nic trudnego. Uważamy, że dzięki 15 godzinnej jeździe indyjskim sleeperem lepiej poznamy Indie niż gdybyśmy mieli zjechać wszystkie jego highlightsy razem wzięte.

3. Jak długo przygotowywałeś się przed wyprawą?
Kupiliśmy bilet do Indii prawie rok przed wyjazdem. Miesiąc przed wyjazdem stwierdziliśmy, że na Indiach nie poprzestaniemy i zamierzamy spędzić w Azji południowo wschodniej minimum sześć miesięcy. Prawdę mówiąc nie wiemy co tu przygotowywać.
Podejmujesz decyzję i jedziesz sobie. Tyle.

4. Co cię wkurwia?
Oj wiele rzeczy. Najbardziej to chyba zorganizowane wycieczki, które wyrzucają pięć kawałków za leżenie przy hotelowym basenie i wlewanie w siebie kolorowych trunków.
Wkurwiają nas też osoby które mówią – „Świetny pomysł na życie ale ja bym tak nie mógł”. Każdy by mógł, wystarczy chcieć. Albo pytania : „Nie szkoda ci pieniędzy i czasu na takie rzeczy?”

5. Za czym najbardziej tęsknisz?
T: Jestem w podróży dopiero 1,5 miesiąca. Czasem mam momenty, że tęsknie za rodziną ale tak poza tym to nie tęsknie za niczym.
D: Za rodziną i znajomymi.

Dalszy ciąg wywiadu na ich blogu.

gonna get back to basics guess i’ll start it up again i’m falling from the ceiling you’re falling from the sky now and then

2010-09-27 – 22:04

Wrzesień 2009.

Dziwna była podróż ta moja podróż do Amazonii. Te osiem dni “uwięziony” na łodzi. Dziesiątki przystanków po drodze (rzece) przy kilku chatach na skraju amazońskiej dżungli. A potem Iquitos, 400-tysięczne miasto do którego można tylko przypłynąć albo przylecieć.

Popłynąłem do Pevas dobę od Iquitos. Ten fragment podróży prawdziwie mnie wykończył.

Wizyty w jakichś wioskach, gdzie ludzie nic nie robią, gdzie prąd włączają tylko na trzy godziny dziennie, i które to godziny ludzie spędzają na oglądaniu telewizji i marzeniu o samochodach i innych gadżetach filmowego świata, które zupełnie nie pasują do miejsca, w którym mieszkają. Nigdzie tak często mnie nie pytano “ile kosztował twój aparat”, co doprowadzało mnie do irytacji, ta chęć porównania się do kogoś z innego świata przez ludzi, którzy żyją niemal nie pracując. Bo gorąco, a dżungla obwita jest w jedzenie, więc żyją w prymitywnych domach, by wieczorem usiąść na ulicy przy sklepie (bo przecież samochodów w wioskach nie ma), przekąsić smażone banany z kawałkiem kurczaka, i pogapić się na miejscową młodzież grającą w siatkówkę.

Nie miałem moskitiery, antymalaryków nie brałem, więc spałem w ubraniu. Z resztą wszystko było w takim syfie, że lepiej niczego nie dotykać bezpośrednio. Wilgoć, grzyb, robale, ćmy wielkości nietoperzy.

Zrobiłem trochę zdjęć, skoro już tam byłem, przy okazji, trochę na siłę, bo ciężka to była podróż. Nie było zachwytu, ciekawości. Samo bycie tam było ogromnym wyzwaniem, niemal zmuszałem się, by cokolwiek zrobić. A robić nie było czego, brak prądu w dzień, brak nawet książki.

Nie wyprawiłem się na tripa do dżungli. Byłem przekonany, że dotarłem wystarczająco daleko. To nie dla mnie, to nie dla białych ludzi.

Dużo czasu na zmierzenie się z własnymi myślami. Za dużo.

To był koniec mojej podróży. Przejechałem przez wszystkie strefy klimatyczne Ameryki Południowej.

Zrobiłem trochę zdjęć. Zmęczone kadry. Większość materiału wciąż nietknięta leży na twardym dysku.


[Pevas, Perú]

niedziela

2010-09-26 – 14:09

jeżeli choć raz przekroczysz ocean, to już zawsze będziesz po jego złej stronie

2010-09-18 – 16:34