i will find the way

2013-04-19 – 21:45

To się jeszcze zdarzy. Jeeszcze będziemy mieli Klub Podróżnika w La Paz. Jeszcze znajdziemy nasz kawałek świata i naszymi rękami zbudujemy dom, który będzie naprawdę nasz. A w dolinie obok jako sąsiadów będziemy mieli naszych kochanych drobnych pijaczków, poetów, artystów, podróżników.

Nieprzestawajmymarzyć.

20130211_szk_2069
Na zdjęciu mój brat Błażej z żoną, dziećmi i Gabichą.

odrosła trawa gdzie stał diabelski młyn

2013-03-29 – 00:28

Czy wychodząc z domu wciąż jeszcze masz przeczucie, że możesz gdzieś daleko zajść? Nauczyć się czegoś nowego? Jeździć po drogach, którymi nigdy nie jeździłeś? Mieć nowych znajomych; przyjaciół? Czy Twoje życie się już skończyło?

Czy jak wychodziłem z domu spodziewałeś się, że nogi zaniosą mnie tak daleko?

Czy myślisz czasem o czym marzę? Czy wolisz nie zapuszczać się w te rejony?

Północ. Za ścianą krzyczy telewizor. Choć pewnie zaraz też pójdą spać. Jutro święta. Mamy opłaconą rezerwację za weekend w fajnym hippie hostelu na brzegu Titikaki. Ale jeszcze nie wiemy, czy pojedziemy, bo na drogach protesty i blokady. A w Copacabanie podobno pozamykali sklepy i restauracje. Na wypadek, gdyby sytuacja wymknęłą się spod kontoli.

A ty? Wymykasz się czasem spod kontroli? Ile czasu dziennie jesteś sobą?

Dobrze jest zadać sobie to pytanie co rok. Co jest dla mnie ważne? Czy jestem szczęśliwy? Zmieniać, czy pielęgnować? Gnać do przodu, czy stawiać dom?

Wszyscy mówią, że życie ucieka szybko między palcami. I to prawda, uwierz mi. Choć z drugiej strony tyle zdarzyło się w moim życiu przez ostatnich 10 lat, 5 lat, roku.

Zamów pizzę, idź na spacer, przewietrz czasem głowę. Słuchaj muzyki, usiądź na piasku, spójrz na horyzont. Czy jest tam coś co Cię pociąga? Czy wyobrażasz sobie gdzie to jest? Jak będzie wyglądał Twój dom?

Powiedz mi o czym marzysz.

===

Może nie ma mnie geograficznie, ani fizycznie blisko. Może potrzebujesz innego brata. Ale jedno wiem, gdybym nie był tu gdzie jestem, to świat i internet nigdy nie dowiedzieliby się jak wygląda Dzięcielina Pała. A wygląda tak:
20130202_szk_2013

Specjalnie dla Ciebie. Największy kwiat na świecie. (Cristina znajduje się na zdjęciu tylko po to, żebyś zobaczył skalę zjawiska.)

===

Mojemu bratu Kajetanowi z okazji urodzin. Pozdrawiam.


Aktualizacja 2013-03-30: No dobra, nie będę ściemniał, tak naprawdę jest to Królowa And.

stanowisko Ambasady w sprawie protestów 23.03.2013

2013-03-25 – 23:34

Po tekście opublikowanym na stronie Ambasady Polski w Boliwii przez kraj i podróżniczą blogosferę przelała się fala protestów. Grupa polskich turystów-blogerów wyraziła swoją głęboką dezaprobatę dla treści wyrażanych na stronach Ambasady. Zamaskowany tłum żądał dostępu do informacji na tematy związane z transportem w Boliwii, bezpieczeństwem, a także domagał się darmowego noclegu dla grupy około 30 osób, kukły i psa. W ramach protestów palono boliwijskie pieniądze.

Kilka zdjęć z tego niecodziennego protestu umieszczono poniżej.

marianna1[tamtaram.pl]

marianna2[vagabundos.pl]

marianna3[byledalej.waw.pl]

marianna4[loswiaheros.pl]

marianna5[martyna wojciechowska]

marianna6

Ambasada jest zaniepokojona taką reakcją. Nawołujemy do zachowania spokoju i wypicia flaszki wódki na ławeczce. Ewentualnie winka.

Jednocześnie Ambasada oświadcza, że nie wycofa się ze wcześniej zaprezentowanego stanowiska. Jednak traktujemy wystąpienie tej grupy polskich turystów jako krytykę, do której trzeba się odwołać przy podejmowaniu przyszłych decyzji. I dlatego Ambasador pragnie rozpocząć dialog z protestującymi w formie wybranej przez nich.

20130325_szk_2007-2
[autor zdjęć 1,2,3,4,5,6 – tamtaram, autor zdjęcia 7 – Ambasador, autor cytatu ze zdjęcia 7 – pasikonik]

Już nikt już do mnie więcej nie napisze, do końca życia nie zobaczę już żadnego Polaka.

2013-03-19 – 00:02

Ambasada nie jest:
– noclegownią (chyba, że jesteś Lachmanem). Jeśli szukasz noclegu za darmochę, to couchsurfing.
– informacją turystyczną. Ludzie z forum travelbita albo Lonely Planet są chętni by polecić hostel 24/7.

Myślałem czy nie zrobić sekcji FAQ, ale stwierdziłem, że w dupie mam tanie, sprawdzone hostele. Choć kolega Andrzej pewnie powiedziałby, że to by się dobrze spozycjonowało. Cóż, gdzie kupić kokainę i marichuanę w Ameryce Południowej też by się dobrze spozycjonowało, co nie znaczy, że interesuje mnie to i że będę o tym pisał.

Weźcie ludzie się trochę ogarnijcie. Podróżujcie po swojemu, a nie odtwarzajcie cudze przygody.

To tak gwoli wyjaśnienia, bo fama poszła w miasto, że Ambasador we wszystkim ci pomoże. A Ambasador owszem, pomaga, ale nie o suchym gardle. Więc jeżeli ktoś chce na piwko się ustawić, to chętnie. No to jeśli chcecie się spotkać i pogadać, to spoko, ale jak chcecie, żebym wam udzielał porad, to lepiej do biura podróży. W necie sobie poszukajcie czy droga śmierci jest fajna. Albo jak dojechać z La Paz do Uyuni. Windą kurwa.

image


Aktualizacja 25.03.2013: o protestach i odpowiedzi Ambasadora napisano tutaj: http://www.mywayaround.com/2013/03/25/stanowisko-ambasady-w-sprawie-protestow-23-03-2013/

nieporozumienie

2013-03-08 – 00:19

20130215_szk_2134To wszystko jest jakimś wielkim nieporozumieniem. Bo to jak to tak? To przecież taki brzydki kraj. Jak on może tam? Czy powinien? A może ściemnia? A może te zdjęcia to nie wszystko? Może to trzeba się za tym zagonić, do roboty wziąć, jakiś problem rozwiązać? Nie należy mu się! Jest przecież tak przeciętny! Dosyć! Basta! Nie mogę tego słuchać!

 

Mój szef zapytał mnie dziś, czy chcę wziąć udział w nowym projekcie. Mam zajmować się konstruowaniem i obserwowaniem chmur w Amazonii. (#ITjoke).

Czy my tu chcemy demokracji?

2013-01-23 – 00:21

mona lisa boliviana

Ten kraj się rodzi. Indianie jednoczą się. Plemiona rozproszone po wielkich połaciach kraju komunikują się przez telefony komórkowe. Zasięg pokrywa już nie tylko wielkie miasta, ale też wioski, a nawet pustynne drogi. Co prawda nie mamy jeszcze Ikei i Mediamarktu, ale mamy Burger Kinga z darmowym WIFI. Mamy też internet, i już za 60 USD/mc można mieć łącze na którym śmigają youtuby w niskiej rozdzielczości.

Indiańska wioska rośnie w siłę, to teraz tak naprawdę powstaje to państwo.

Ale to broń obosieczna. Są w kraju nastroje. Jest opozycja. Poza państwowym są także prywatne kanały telewizyjne. Nie zawsze można ludziom przekazać wszystko tak jakby życzył sobie rząd.

Prezydent mówi językiem prostym, tak żeby większość prostych ludzi go zrozumiała. Z czego szydzi ten niewielki procent ludzi, ktozy uważają się za nie-prostych.

Prezydentowi podoba się władza, podoba do tego stopnia, że powoli acz metodycznie przejmuje kontrolę nad izbami parlamentu, ministerstwami, sądem najwyższym. Prostym ludziom pozwala sądzić w wioskowych sądach zachowując wioskowe tradycje. Ale ponad tym wszystkim buduję strukturę państwową, ekonomiczną, wojskową. Prezydent z wielkim rozmachem realizuje kolejne projekty: elektryfikacji, budowy dróg, wystrzeliwuje satelitę, wojsku kupuje helikoptery. A wszystko to sygnowane jego twarzą. Prezydent przymusowo nacjonalizuje kluczowe zakłady (telekomunikacja, dostawcy elektryczności). W stolicy strzelają w górę kolejne wielopiętrowe budynki. W środku miasta stoi wielki bunkier – Ambasada USA (kolejność ewakuacji: pracownicy ambasady narodowości USA, zwierzęta domowe pracowników, pracownicy instytucji, obywatele USA). Organizacje międzynarodowe pompują w kraj pieniądze na rozwój. Zaczynają być eksploatowane największe złoża litu na świecie. Liście koki zbierane są cztery razy do roku. Rodzą się lobbiści. Benzyna jest w 50% procentach dotowana, a 90% procent pojazdów przeznaczonych jest do transportu publicznego (prywatnego). Pojawia się klasa średnia. Egzekwowane są podatki. Największy operator lotniczy to Wojskowe Linie Lotnicze. W dżungli zbierane są migdały i produkowany jest marcepan. Są zespoły rokowe, ale też undergroundowe knajpy gdzie codziennie od północy do rana grana jest tradycyjna andyjska muzyka. Obchodzony jest dzień morza, mimo że dostęp do niego kraj utracił 120 lat temu.

Każda z tych historii to temat rzeka.

A ja i tak wolę amerykańskie seriale i parillady.

Judgemental piece of crap

2013-01-10 – 00:38

Dzisiaj postanowiłem się nie przejmować pracą. Nie będę starał się stawać na głowie. Nie będę robił rzeczy wbrew sobie. Go with the flow to było nasze motto. Teraz bardziej je rozumiem. Robić tylko to co wydaje się słuszne. Bo życie tak niepowtarzalne jest.

image

pod mangowcem

2012-12-23 – 22:30

feliz navidad